Błogosławieni Kościoła Gdańskiego

Błogosławieni Kościoła Gdańskiego

Bł. Ks. Bronisław Komorowski (1889–1940)

komorowski

Ks. Bronisław Komorowski urodził się 25 maja 1989 r. w Barłożnie, w powiecie Starogard Gdański na Pomorzu, w rodzinie chłopskiej. W 1910 r. po maturze, uzyskanej w gimnazjum państwowym w Chełmnie, wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Świecenia kapłańskie otrzymał 29 marca 1914 r. Po świeceniach pracował jako wikariusz przy kościele w Łęgowie koło Pruszcza Gdańskiego i w parafii św. Mikołaja w Gdańsku. W 1924 r. ks. Komorowski został mianowany administratorem nowo powstałej placówki duszpasterskiej dla Polaków w Gdańsku-Wrzeszczu, która miała powstać z przebudowy dawnej ujeżdżalni pruskiej na kościół p.w. św. Stanisława Biskupa. Obok starań o świątynie i gorliwej pracy duszpasterskiej prowadził również ożywiona działalność patriotyczna. W latach 1933–1934 był jedynym przedstawicielem społeczności polskiej w Radzie Miejskiej Gdańska. 1 września 1939 r. ks. Komorowski został aresztowany, pobity i uwieziony w Victoria Schule w Gdańsku, następnie osadzony w obozie koncentracyjnym w Stutthofie. W Niedziele Palmowa 1940 r. ks. Komorowski znalazł sie w utworzonej z najznakomitszych przedstawicieli Polonii Gdańskiej kompanii karnej. Wraz z innymi jej członkami poddany został wyniszczającym torturom i zamordowany w lasach otaczających obóz w Wielki Piątek, 22 marca 1940 r.

Kościół św. Stanisława we Wrzeszczu (…) nie tylko był miejscem kultu religijnego, ale i kuźnią ducha polskiego, gdyż tu z kazalnicy padały słowa do czynów patriotycznych, do wytrwania przy Polsce, mimo wzrastającego nacisku wroga, kosztem największych ofiar i wysiłków (…). Ks. Komorowski podnosił na duchu, dodawał odwagi i wzmacniał wiarę w lepsza przyszłość. Budowa kierował pełniąc jednocześnie funkcje duszpasterskie wobec niemal całej Polonii gdańskiej, ks. Bronisław Komorowski. Dwoił się i troił, będąc rzeczywistym, a nie tylko formalnym opiekunem wielu towarzystw, uczestnicząc w pracach Gminy Polskiej, Związku Polaków, Macierzy Szkolnej. Wygłaszał patriotyczne kazania, jednocząc w swoim kościele nie zawsze zgodna Polonie.

Domagał każdemu, kto był w potrzebie. A przychodzili do niego Polacy w różnych praktycznych sprawach. Ks. Bronisław mógł wiele pomóc, ponieważ_ był związany z władzami polskimi Wolnego Miasta. Umiał pocieszyć ludzi. Starano się zrobić z niego obozowe pośmiewisko przez mianowanie go kapem kolumny roboczej, czyszczącej kloaki obozowe. Chciano go przy tym zmusić, aby znęcał się nad współwięźniami. Lecz on okazał Chrystusowa miłość wobec nich, pomagając najbardziej wycieńczonym, dzieląc się z nimi każda strawa. Sam maltretowany i okrutnie dręczony, do końca zachował dla wszystkich otwarte serce i uśmiechniętą twarz. Stale podtrzymywał nas na duchu, zachowując postawę prawdziwie polską i kapłańską.

Bł. Ks. Marian Górecki (1903–1940)

grecki

Ks. Marian Górecki urodził się 21 maja 1903 r. w Poznaniu. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1923 r. wstąpił do tamtejszego Seminarium Duchownego. W 1928 r. przyjął świecenia kapłańskie. We wrześniu 1933 r. przeniesiono Go do pracy w diecezji gdańskiej i przekazano mu administracje nad kaplica M.B. Częstochowskiej w Gdańsku-Nowym Porcie oraz opiekę nad tamtejsza Polonia. Z zapałem poświecił się pracy duszpasterskiej, a szczególnie pracy wśród młodzieży oraz licznych polskich stowarzyszeń działających w mieście. Pełnił również obowiązki prefekta w Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej w Gdańsku. Wśród młodzieży cieszył się zaufaniem i był przez nią szczególnie lubiany. Ks. Górecki został aresztowany 1 września 1939 r. Następnego dnia  przewieziono Go do obozu koncentracyjnego Stutthof, gdzie pracował przy wyrębie drzewa, pełniąc równocześnie funkcje obozowego szklarza. We wszystkich tych pracach towarzyszyły mu szykany i bicie. Wiosna 1940 r. wraz z kapłanami i inteligencja gdańska zostaje poddany przesłuchaniom. W Niedziele Palmowa przydzielono Go do nowo utworzonej karnej kompanii. Ze szczególna zawziętością strażnicy odnosili sie do kapłanów. W Wielki Czwartek ks. Górecki wyspowiadał sie i uczestniczył w pierwszej potajemnej obozowej Mszy św., w czasie której przyjął Komunie św. W Wielki Piątek, 22 marca 1940 r., ks. Marian Górecki, wraz z 66 osobami, został rozstrzelany w pobliskim lesie. W pamięci Polonii gdańskiej pozostał zawsze jako męczennik za wiarę i Ojczyznę.

Ks. Marian Górecki reprezentował na gruncie gdańskim postępowy nurt katolicki, nie znosił przejawów płytkiej dewocji. Budował mocne i myślące charaktery. Lekcje swoje prowadził nowoczesnymi metodami. Podręczniki, które uważał za niedobre, zastępował własnym wykładem. Dając prym rozumowaniu i wiedzy nad bierna recepcja i sentymentowi do tradycji, najchętniej przedstawiał temat droga dyskusji. Stad jego lekcje, szczególnie w wyższych klasach, zmieniały się nieraz w gorące polemiki.

W swojej pracy ksiądz Górecki odznaczał sie oddaniem i odpowiedzialnością za kształtowanie sumień młodzieży. Dbał nie tylko o wykształcenie religijne, dbał również o to, aby pobudzić w nas świadomość, że jesteśmy Polakami. Starał się, jak sam mawiał, nauczyć nas mocnych podstaw wiary. Wskazywał na to, w co mamy Wierzyc i jak mamy postępować, aby nasza wiara nie była tylko wiara odziedziczona, ale wiara, która powinniśmy się kierować i żyć. Mówił, że religia jest ważnym przedmiotem i nie można jej traktować zdawkowo. Przekazując prawdy ewangeliczne pogłębiał je, wskazując ich głębszą prawdę i sens. Ksiądz Górecki mawiał, że «jaka jest wiara, taki jest człowiek i jego życie». W stosunku do młodzieży ksiądz Górecki był życzliwy, przyjemny i zawsze pogodny. Prowadząc zajęcia w Gimnazjum często odstępował od głównego tematu, mówiąc nam o życiu i odpowiedzialnym podejściu do niego.

 

Bł. Ks. Władysław Miegoń (1892–1942)

miegon

Błogosławiony Władysław Miegoń urodził sie 30 września 1892 r. w Samborcu koło Sandomierza z rodziców Stanisława i Marianny z d. Rewera. Ojciec jego był włościaninem. Naukę w zakresie szkoły podstawowej otrzymał prywatnie. Męskie  progimnazjum ukończył Sandomierzu w 1908 r. Od wczesnych lat czuł powołanie kapłańskie. Miał w rodzinie znakomity wzór osobowy kapłana – błogosławionego Antoniego Rewere (1868–1942), kapłana wielkiej gorliwości duszpasterskiej i społecznej. Świetlana postać wuja nie mogła nie wywrzeć wpływu na młodego abiturienta. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Seminarium sandomierskim w latach 1908–1915. Świecenia kapłańskie przyjął z rak biskupa Mariana Ryxa. W młodości kapłańskiej wypełniał posługę wikariuszowską w Modliborzycach, Bodzentynie, Głowaczowie, Staszowie i Iłży. W listopadzie 1919 r. przeszedł do duszpasterstwa wojskowego. Odtąd los związał go z Marynarka Wojenna – od Aleksandrowa Kujawskiego przez Wojnę Bolszewicka, po garnizony Pucka i Gdyni. Uczestnik dwóch wojen z bolszewicka Rosja i w obronie Kępy Oksywskiej 1939, wykazał sie niezwykłym męstwem, niezłomnością i wiara w zwycięstwo. Był charyzmatycznym przyjacielem ludzi. Prawdziwie pokochał szeregowego marynarza. Dla marynarzy poborowych miał zawsze czas. Dla nich czynił wszystko w ofiarnej posłudze oświatowej i duszpasterskiej. Po kapitulacji Oksywia, dobrowolnie popłynął z jeńcami do niewoli. Życie zakończył w obozie koncentracyjnym w Dachau w 1942 r.

Ksiądz Kapelan Miegoń zewnętrznie niczym specjalnie się nie odznaczał. Wzrostu średniego, ciemny szatyn o piwnych oczach, wątlej budowy, cichy, małomówny i delikatny w obejściu. Msze św. odprawiał głosem lekka drżącym, a kazania jego nie odznaczały się ani elokwencja, ani temperamentem. Nie obnosił się swoim kapłaństwem i nie podkreślał na zewnątrz. Ponieważ wówczas jeszcze nie było obowiązującego surdutu kapelańskiego w Marynarce Polskiej, wiec niczym zewnętrznie sie nie wyróżniał od innych oficerów, jako kapelan w stopniu kapitańskim. Ksiądz Władysław kochał bardzo swoich rodziców i rodzeństwo. Bardzo często pisał listy i corocznie w czasie urlopu przyjeżdżał w odwiedziny do domu rodzinnego. Najczęściej przyjeżdżał do rodzinnego Samborca w lecie w okres żniw. Nigdy nie określał w listach dokładnej daty przyjazdu. Robił to celowo, a uwidoczniła sie w tym właśnie wielka miłość do rodziców i rodzeństwa, ogromna wrażliwość oraz poszanowanie ludzkiej pracy i trudu. Z Gdyni przyjechał pociągiem, który na stacji kolejowej w Sandomierzu przybywał nocą. Właśnie dlatego nie informował o dacie przyjazdu, aby zmoczonym pracami żniwnymi domownikom nie stwarzać dodatkowej uciążliwości w postaci wyjazdu zaprzęgiem konnym po niego na stacje kolejowa. Ks. Miegoń … mówił ze wzrokiem utkwionym w rozmówce, mówił wolno. Wielkimi czarnymi oczami, jak latarnie, patrzył w oczy współrozmówcy tak, iż miało się wrażenie, że widzi dno duszy drugiego człowieka. Oglądałem działalność ks. Miegonia. Po zapełnieniu częściowo zbombardowanego Szpitala Morskiego przy Kadrze, przeniosłem się z całym personelem chirurgicznym do szpitala w Babim Dole i ten szpital stał się wkrótce centralnym punktem leczniczym na Kępie Oksywskiej. Ksiądz Kapelan dołączył wtedy do nas … Niedbale ubrany, wyniszczony, chudszy ni_ przedtem, niezmordowany – udzielał posług kapłańskich nie dbając o bomby, o sen, o pożywienie. Widziałem go przed operacjami, widziałem wśród rannych i umierających, zawsze gotowego do pracy, zawsze pogodnego, zawsze nie zmęczonego.

Bł. Ks. Franciszek Rogaczewski (1892–1940)

rogaczewski

Błogosławiony Franciszek Rogaczewski urodził się 23 grudnia 1892 r. w Lipinkach, w rodzinie pielęgnującej od pokoleń tradycje polskości. Po ukończeniu szkoły średniej w 1913 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Świecenia kapłańskie otrzymał 16 marca 1918 r. Jego pierwsza placówka duszpasterska było Nowe Miasto na Pomorzu. W latach 1920–1926 pracował jako wikariusz w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdańsku-Wrzeszczu, a następnie przez rok był wikariuszem w parafii św. Brygidy w Gdańsku. Od 1 sierpnia 1928 r. ks. Rogaczewski związał się z parafia św. Józefa. Wszędzie dał się poznać jako człowiek czynu, pełen inicjatyw, obdarzony zdolnościami organizacyjnymi. Od 1 stycznia 1930 r. został rektorem budowanego kościoła p.w. Chrystusa Króla w Gdańsku. Był niezmordowany w pracy dla swoich parafian: zakładał orkiestry i chóry, urządzał wystawy, zawody sportowe, wycieczki. Działał także w głównej polskiej organizacji w Gminie Polskiej, był pierwszym wiceprezesem Macierzy Polskiej, kapelanem kolejarzy i pocztowców, diecezjalnym asystentem Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet, prezesem Centralnego Komitetu Katolików Polskich Diecezji Gdańskiej. Aresztowany 1 września został osadzony w Victoria Schule, skąd przewieziono Go obozu koncentracyjnego Stutthof. Mężnie znosił szykany i tortury. Na krótko przed swoja męczeńska śmiercią powiedział do ks. Alojzego Muzalewskiego, współwięźnia: Wiesz, czuje że zginę, powiedz moim ukochanym wiernym w kościele Chrystusa Króla, że chętnie oddam swe życie pro Christo et Patria. Został rozstrzelany 11 stycznia 1940 r. Podczas przesłuchania księdza Franciszka, gestapowcy nie szczędzili mu przykrości i cierpień:

„Do sali wepchnięto zataczającego się księdza, który zasłonił twarz opuchniętymi, krwawiącymi rekami. SS-owcy krzyczeli: «Ten leniwy ksiądz nie potrafi należycie wyczyścić wychodka!» Jeden z nich wszedł do sali i kopał leżącego, wrzeszcząc rozkazująco: «Jazda, zbieraj słomę z podłogi! Ale szybko!» Ksiądz Proboszcz odjął dłonie od twarzy i próbował żebrać źdźbła słomy z rozsypanych snopów uprzednio wrzuconych do sali. SS-owiec pogroził mu pałka i zatrząsnął drzwi (…). Ksiądz wydobył z przepaszystej sutanny swoje okulary i przywitał się z wszystkimi (…), potem zbliżył się do najbardziej skatowanego rodaka, dającego słabe oznaki życia. Ukląkł przy nim i zaczął się modlić.”

Źródło:

Biuletyn Archidiecezji Gdańskiej nr 23 (73), 10 czerwca 2010

Centrum Informacyjne Archidiecezji Gdańskiej

Bł. S. Alicja Kotowska (1899–1939)

alicja-kotowska

Maria Jadwiga urodziła się w Warszawie 20 listopada 1899 r., w rodzinie organisty Jana Kotowskiego i Zofii z Barskich. Była trzecim dzieckiem, jedną z siedmiorga rodzeństwa. Jej ojciec był niezwykle pobożnym człowiekiem, nie rozstawał się z różańcem i codziennie wieczorem, przy modlitwie, czytywał dzieciom fragmenty Pisma św. Marylka (bo tak nazywał ją ojciec) została wraz ze starszą siostrą oddana na pensję do gimnazjum w Warszawie, w którym uczyły zakonnice. Spędziła tam cały okres I wojny światowej. W 1918 r. zdała maturę i w tym samym roku podjęła studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim. 10 listopada 1918 r. namówiła grupę studentów na opuszczenie wykładów; wszyscy razem udali się na dworzec, gdzie właśnie przyjeżdżał z więzienia w Magdeburgu Józef Piłsudski. Wkrótce Maria wstąpiła do Polskiej Organizacji Wojskowej. W 1920 r., gdy do Warszawy zbliżały się wojska bolszewickie, pospieszyła na front i pomagała jako sanitariuszka Czerwonego Krzyża. Działała także w warszawskich szpitalach. Wiele lat później, w 1932 r., za bohaterską służbę została odznaczona krzyżem Polonia Restituta.
W okresie studiów poznała Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa – siostry zmartwychwstanki, które założyła bł. Celina Borzęcka. Siedziba zgromadzenia mieściła się niedaleko Uniwersytetu. W trakcie trzeciego roku Maria Jadwiga przerwała studia i wstąpiła do Zgromadzenia. Rodzice – choć zaskoczeni – przyjęli decyzję córki z pokorą i zrozumieniem.

W 1922 r. Maria Jadwiga rozpoczęła życie zakonne w Kętach k. Bielska, pierwszym w Polsce domu zakonnym zmartwychwstanek, przyjmując imię Alicja. Dwa lata później, w 1924 r., po ukończeniu postulatu i nowicjatu, złożyła pierwsze śluby i powróciła do warszawskiej wspólnoty. Wznowiła też studia uniwersyteckie, choć – za radą przełożonych – na kierunku matematyczno-przyrodniczym. W 1929 r. obroniła pracę magisterską z chemii poświęconą badaniom ebulioskopowym. W 1928 r., złożyła zakonne śluby wieczyste. W 1934 r. została mianowana dyrektorem borykającej się z problemami finansowymi Prywatnej Szkoły Powszechnej i Żeńskiego Gimnazjum Ogólnokształcącego w Wejherowie. Powierzono jej również kierowanie prywatnym przedszkolem i internatem dla dziewcząt. Tam dała się poznać jako znakomity dyrektor i pedagog, a także niedościgniony wzór cnót moralnych.
Wysiłek zmartwychwstanek szybko zauważono i już w 1936 r. szkoła uzyskała prawa szkoły państwowej.  W wakacje 1939 r. po raz ostatni odwiedziła rodziców mieszkających wówczas w Cieszynie. W drodze powrotnej zatrzymała się na moment w domu macierzystym w Kętach i na Jasnej Górze, po czym wróciła nad morze.
We wrześniu 1939 r. nastąpiła inwazja Rzeszy Niemieckiej na Polskę. Na mocy jednej z pierwszych niemieckich decyzji w Wejherowie zlikwidowano szkołę i zakład sióstr zmartwychwstanek. Alicja nakazała współsiostrom przebrać się w ubrania cywilne i ukryć; siostry jednak nie usłuchały. Matka jednej z uczennic, Anna Scheibe, dowiedziała się, że s. Alicji grozi aresztowanie i zaproponowała jej pomoc w ucieczce. Siostra Alicja jednak nie skorzystała. 24 października została aresztowana przez gestapo. Mieszkający w zarekwirowanym budynku klasztornym niemiecki kapitan Wermachtu zapytał gestapowców, co im zawiniła. W odpowiedzi usłyszał: „Wystarczy, że jest Polką”. Gdy współsiostry próbowały ofiarować się za przełożoną i prosiły o możliwość towarzyszenia jej, Niemcy odpowiedzieli ironicznie, że s. Alicja „ma dostateczną opiekę”. Zanim wsiadła do wojskowego samochodu, zatrzymała się na chwilę i spojrzała ciepło łagodnymi oczami na pozostawiane zakonnice.
Zawieziono ją do więzienia w Wejherowie. Przez kilkanaście dni ubiegano się o jej uwolnienie – jednak bezskutecznie. Dwóm uczennicom udało się ją odwiedzić w więzieniu. S. Alicja przekazała wówczas pozdrowienia współsiostrom, mówiąc, że w więzieniu jest jej dobrze. Poprosiła tylko o swój ulubiony krzyżyk. Później informowała jeszcze, że w nocy często ją budzą i zapalają światło. Długo modliła się na różańcu.
11 listopada 1939 r. na dziedziniec więzienia wjechały ciężarówki. Z cel wywleczono pokaźną grupę więźniów, wśród nich s. Alicję. Niemcy kazali im opróżnić kieszenie, pozwalając na pozostawienie tylko chusteczek do nosa. Następnie popychając, zmuszono ich do wejścia do ciężarówek. Alicja weszła ostatnia, otulając swym ramieniem grupkę wystraszonych, żydowskich dzieci, które znalazły się w wywożonej grupie, dodając im otuchy. Rozstrzelano ją najprawdopodobniej tego samego dnia, 11 listopada 1939 r., w dniu święta narodowego Rzeczypospolitej, w lasach Piaśnicy Wielkiej, 10 km od Wejherowa, w trakcie wielkiej egzekucji, w której zginęło 314 ofiar.

źródło: brewiarz.pl